
Łukasz Klin (Siatkowka24.com): Karolino naszą rozmowę zacznijmy bardzo delikatnie od pytania na obudzenie, czyli jakie są Twoje pierwsze czynności, jak się obudzisz?
Karolina Baran (Tatarek CebitGroup Team): Otwieram jedno i potem drugie oko. Jak każda kobieta potem wykonuję też te podstawowe dla kobiety czynności. Później piję zwykłą kawę z mlekiem. Nie piję kawy codziennie. Jeśli już pije, to staram się tylko jedną dziennie. Włączam też telewizor. Mój rozkład jazdy zależy od tego, co mam danego dnia akurat zaplanowane.
- Mówiłam Ci, że ze mną nie będzie łatwo rozmawiać, bo ja czasami nie wiem, co ja robię rano. Nie pamiętam po prostu, niektóre czynności jak każdy z nas wykonuję po prostu automatycznie - rzuciła do mnie Karolina z tajemniczym, ale dość charakterystycznym uśmiechem.
Charakternej, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, dwudziestokilkulatce odparłem: "Idźmy metodą małych kroczków, powoli przez każde pytanie. Podczas wywiadu, by popularnej "Karo" było swobodniej, towarzyszyła nam jej partnerka z "piaskownicy"- Marta Pietroczuk, o której więcej na łamach Siatkowka24.com, mogliście poczytać już jakiś czas temu.
Dobrze, a myślałaś kiedyś co byś robiła, gdybyś swojego życia nie związała tak mocno ze sportem, z siatkówką plażową?
- Tak, mam pomysł na siebie. Na początku sierpnia zaczynam kurs na instruktora ćwiczeń na trampolinach Fit and Jump. To jest nowa forma ćwiczeń dla dzieci, jak i dorosłych. Są to takie małe trampoliny z podparciem, na których, albo przy użyciu których wykonujesz różne ćwiczenia. Znajdziesz więcej o tym na YouTube.
Trzy cechy, które w sobie lubisz to?
- Na pewno szczerość, jestem też lojalna, a trzeciej cechy po prostu chyba nie ma...
- Zastanów się proszę, a ja "ogarnę" sobie kartki z pytaniami - rzuciłem w stronę mojej, a teraz Waszej rozmówczyni dla, której aktywności medialne oraz udzielanie krótkich, czy długich wywiadów nie są cechą wiodącą. Nie jest to oczywiście zarzut do siatkarki, ale stwierdzenie prostego faktu. Tym bardziej szacunek dla zawodniczki z Wieliczki, że się "otworzyła" i zebrała na odwagę, no i... szczerość.
- Nie ma takiej rzeczy, wiesz nie wiem. Nie mnie oceniać - rzuciła w moją stronę nasza dzisiejsza bohaterka wywiadu.
Jakiś marzenia sportowe masz, czy wszystkie się już spełniły?
Było marzenie, ale zostało, że tak powiem zniszczone przez kontuzję, niestety...
Dobrze, rozumiem, to o kontuzji nie rozmawiajmy, bo ból, operacje to ciężki temat, sam coś o tym wiem...
- Nie teraz nie jest to trudny temat dla mnie. Łatwiejszy do rozmowy niż to pytanie o marzenia...
Opowiedz o tym jeśli chcesz, nie naciskam, absolutnie...
- W skrócie miałam kontuzję w chwili, gdy walczyłyśmy z partnerką o igrzyska olimpijskie. Może nie miałyśmy za wielkich szans na nie. Może nikt na nas nie liczył, ale zawsze była walka. I mi ten sezon olimpijski przez te kontuzję przepadł...
Odbijmy się proszę od smutnego i dołującego klimatu, a swojego pierwszego trenera, trenerkę jeśli chodzi o plażówkę, pamiętasz?
- Tak, oczywiście! Jest to pani Magdalena Michoń Szczytowicz, która dała mi szanse. Postawiła wręcz na mnie. Werbując mnie najpierw do szkoły w Łodzi. Za co jestem jej bardzo wdzięczna i co staram się powtarzać na każdym kroku. Jest był to najlepszy krok oraz okres w moim życiu. Dziękuję za to, że mnie doceniła, zauważyła i dała szansę.
Cecha, którą chciałabyś mieć w swojej ocenie Ci jej brakuje?
- Wiesz chciałabym być dobra i miła...
Zszokowany nie co odpowiedzią mojej rozmówczyni odparłem: A nie jesteś?!
- Staram się być.... - odparła. Po chwili dodając: - Nie weź to cofnij, żeby nie było... Ogólnie staram się niczego ludziom nie zazdrościć. Nie wiem, co mam Ci odpowiedzieć, bo uprzedzałam Cię, że nie umiem, ale i nie lubię o sobie rozmawiać...
Dobra, a gdybyś mogła sobie sama zadać w tym wywiadzie jakiś pytanie, to o co byś zapytała samą siebie (uśmiech)...
Nie wiem... - orzekła Karolina. Po chwili jednak w rozmowę włączyła się Marta Pietroczuk, która dotychczas naszej rozmowie się przyglądała, co chwila się uśmiechając, a od czasu do czasu spoglądając na swój telefon komórkowy. Przez chwile zostawiłem więc dwie przyjaciółki z moim pytaniem...
Marta Pietroczuk (Tatarek CebitGroup Team): Karolina, co ty lubisz robić w wolnym czasie, kiedy nie trenujesz?
- Oglądam filmy i seriale. Odpoczywam. Spotykam się ze znajomymi, przyjaciółmi. Jakieś kręgle czasami, bilard. Jest co robić, jak spędzać czas. Chodzę też do kina jeszcze...
W klimacie rozrywki pozostańmy proszę, bo gdybyś mogła być jakąś postacią z bajki, to którą postacią byś została?
Musi być bajka, może być film? Chciałabym być Wonder Woman [Wonder Woman – amerykański fantastyczny film akcji na podstawie serii komiksów o superbohaterce o tym samym imieniu wydawnictwa DC Comics]
Popularna "Karo" przy pytaniu Marty oraz moim wyraźnie się ożywia, wreszcie uśmiecha, co wrużyło dobrze na dalszą część rozmowy oraz jej finisz... I tak w sumie było (uśmiech).
Gdybyś mogła zaprosić jaką gwiazdę, sportowca, czy celebryte np. na wspólną kolację, plażowanie, czy nawet grila, to...?
To byłby to Mariusz Wlazły. Mariusz Wlazły jest moim idolem. Jak zaczęła grać w siatkówkę, to zaczęłam mu kibicować, obserwować go. Pamiętam, że jak ja zaczęłam się interesować siatkówką, to tylko on był dla mnie. Mariusz Wlazły był po prostu gwiazdą i nadal jest (!)
Poważnie?! - zapytałem plażowiczkę. Zapytałem, bo sam lubię, cenię popularnego "Szampona". Lubię z nim rozmawiać, no i szalenie doceniam pozytywne relacje, jakie mojej skromnej osobie udało się zbudować z ikoną, ale przede wszystkim kapitanem PGE Skry Bełchatów.
Po tym pytaniu rozmowie przysłuchiwał się jeden z uczestników turnieju w Zamościu, podczas którego właśnie postanowiliśmy przesłuchać jednego z popularnych Tatarków. Wspomniany zawodnik (personalia celowo pominę, Karolina jest tutaj najważniejsza), czasami włączał się do moich pytań, nieświadomie mi pomagając (uśmiech)
Najbardziej Tobie potrzebną do życia rzeczą jest?
Telefon pewnie - wtrąca z dozą prawie pewności wspomniany tajemniczy plażowicz... Karolina odpowiada zaś zdecydowane: Nie! Nie telefon, absolutnie! Po prostu: Rodzina! Rodzina i przyjaciele, oczywiście którzy bez znaczenia na wszystko mnie wspierają.
Najcenniejszy dotychczas Twój sukces jeśli chodzi o przygodę w siatkówce plażowej?
Złoty medal Mistrzostw Świata, Były to Mistrzostwa Świata do lat 19.
A najfajniejsza siatkarska podróż przed Tobą, czy za Tobą?
- Tajlandia - zdecydowanie! To był ostatni turniej nasz w sezonie i postanowiłyśmy z Dorotą Strąg, bo właśnie z nią pojechałam wtedy do tej Tajlandii zostać sobie dłużej i trochę zwiedzić. To była taka super wycieczka wtedy dla nas. Było to około trzech lat temu, ale dokładnie powiem Ci teraz już nie pamiętam...
Najmilszy komplement jaki ostatnio usłyszałam to?
Komplement, ostatnio.... Od mojego lekarza to było. Komplement brzmiał dokładnie tak: "Jak Ty utrzymałaś tak ładne i takie długie paznokcie grając w siatkówkę..." To taki najświeższy z komplementów i naprawdę ostatni jaki dostałam (uśmiech)
Pozostaje przy okazji pozdrowić lekarza Karoliny Baran, co wspólnie myślę czynimy (uśmiech).A wieliczanka ma naprawdę super paznokcie, co z uśmiechem prezentuje naszym Czytelnikom na jednym ze zdjęć dołączonych do tego swoistego storry...
Trzy plusy bycia sportowcem, siatkarką plażową np.?
(Dłuższa chwila ciszy...) Chwila ciszy podczas, której podpowiada pewna blondynaka o imieniu Marta. Podpowiedź dziennikarz Siatkowka24.com, ucina. A Marta moje protesty ucina zabójczym uśmiechem. Na szczęście uśmiechy ucina Karolina...
- Mogę się trochę poruszać, można być wysportowanym i mieć ładne ciało. Czasami mieć trochę łatwiej w życiu może...
A dlaczego łatwiej przez wygląd zewnętrzny, czy inne cechy?
Człowiek uprawiając sport uczy się samodyscypliny, organizacji czasu. Szybciej uczy się dorosłego życia. Cechy sportowe, może inaczej sportowca można łatwo przełożyć później na życie. Dzięki sportowi zapełniam swój czas wolny. Poznaję ludzi. Po prostu lubię to robić i już.
Twoje trzy życzenia do złotej rybki to?
Karolina uśmiecha się i po chwili chowa swoją twarz w dłoniach. Po szoku związanym z pytaniem "królowa mikstów" spogląda na swoją partnerkę plażową, Martę Pietroczuk. Marta zaś pyta w porost: "Karo, powiedź czego Ci brakuje po prostu..."
- Zdrowie chciałabym mieć. Chciałabym mieć go więcej, o może tak lepiej. Szczęście znacznie, znacznie więcej niż go jest obecnie mogłoby dopisywać. Chciałabym mieć tyle pieniędzy, by odbyć podróż dookoła świata.
Dobra, finiszujemy z wywiadem, a więc zaglądamy do Twojej torebki, twój "zestaw przetrwania", jak to sprytnie określiła Marta to?
- telefon, portfel i... klucze. Klucze do mieszkania, oczywiście. To jest taka moja podstawa torebki.
Szpilki albo sukienki nosisz czasami, czy tylko luźne stroje typowo sportowe?
Lubię szpilki, lubię też sukienki, spódniczki. Lubię "coś" innego mieć na sobie. Lubię się poczuć po prostu kobieco. Tym bardziej, że siłą rzeczy taki strój ubieram raz na jakiś czas. Nie że tylko dres, że niewymalowana, nieuczesana, spocona. Jak mam jakiś wyjście np. ze znajomymi na urodziny możesz mnie zobaczyć trochę inaczej. Kiedyś nie przepadałam za takim strojem, ale teraz jest inaczej. Lubię to. Lubię się mówiąc prosto "zrobić". Inaczej: Lubię wyglądać dobrze!
Tak wiesz, żeby jakieś chłopak, czy facet powiedział o mnie, że jestem ładna, że jestem, jak Marta mi tu podpowiada, że taka księżniczka, ładna księżniczka (śmiech).
Czego Tobie życzyć?
- A czego byś mi życzył? - odbiła piłeczkę Karolina Baran
Odparłem dyplomatycznie: "Wszystkiego, czego Ty sobie życzysz, a o czym mi powiesz np. teraz...
- Życz mi pogody ducha bym ją cały czas miała, zdrowia, bo na pewno się przyda, no i żebym szczęśliwa w życiu była, po prostu. Wiele rzeczy w życiu sprawia mi przyjemność, ale nie aż taką jak siatkówka plażowa.
Karolina, mam nadzieję, że przeczytasz ten wywiad, a potem na portalu Siatkowka24.com, np. "udostępniając" wywiad na swoim osobistym - prywatnym - Facebooku, z którego korzystasz - sporadycznie, ale jednak. Uważam, że ludzie powinni Cię lepiej poznać. Jeśli tego chcą. Nawet na podstawie tego skromnego wywiadu. Mam nadzieję, że choć trochę oddałem klimat tej znacznie dłuższej zamościańskiej deszczowej rozmowy. Starałem się jak mogłem...
Dziękuję za Twoją szczerość, zrozumienie, no i na swój sposób otwarcie, które starałem się przelać dla naszych Czytelników. Kłaniam się Tobie nisko jako Karolinie Baran, fajnej dziewczyny, z charakterem, no i z dużym pazurem (pozytywnym), w większości, bo czasem potrafisz dopiec i ukąsić. Mam nadzieję, że mnie to nigdy nie spotka (uśmiech). Kłaniam się też Tobie jako Tatarkowi. Sportsmence po przejściach, która podniosła się z kolan, bo ma pasję i serce. Jak My wszyscy. Jak Wy wszystkie. Bez wyjątku!
Z Karoliną Baran, rozmawiał: Łukasz Klin, Siatkowka24.com
Zdjęcia: Andrzej Sobolewski (Siatkowka24.com)
Dodaj komentarz